czwartek, 29 grudnia 2016

Wieści z karmnika

Może i mamy międzyświąteczne rozluźnienie, jednak u mnie w karmniku ruch jak na Marszałkowskiej. Rodzina dzwońców zjawia się u mnie regularnie i powiem szczerze, są moimi faworytami. Swoim zachowaniem przypominają mi kury- jak już przylecą, to siedzą w karmniku i wcinają, nic ich nie obchodzi, potrafią siedzieć kilka minut. Sikory przylatują łapią coś do dzioba i konsumpcję przeprowadzają na orzechu, który jest za oknem. Kowalik- łapie po kilka ziaren i je gdzieś wynosi. Sierpówki widziałam siedzące na drzewie, ale do karmnika chyba nie przylatują, w każdym razie, jeszcze ich nie widziałam, a szkoda, bo bardzo je lubię. We wtorek karmnik był przez prawie cały dzień pusty- wiązało się to pewnie z przechodzącymi przez Polskę gwałtownymi wiatrami- ptaki przyleciały dopiero późnym popołudniem, żeby się najeść przed nocą... Cóż, na zdjęciach widać, co się działo- szyba była cała zamoczona...
Poza tym stwierdzam, że fotografowanie karmnika jest użyteczne z jeszcze jednego powodu- na jednym ze zdjęć zobaczyłam biało-czarnego ptaka, powiem szczerze, że przy codziennej obserwacji go po prostu nie widziałam- może w weekend uchwycę go jeszcze raz i będę mogła go zidentyfikować...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz