sobota, 10 lutego 2018

Tess Raferty "Przepis na katastrofę"


Ha, chyba Was dzisiaj zaskoczę tą recenzją, bo o książkach choć trochę kucharskich jeszcze nie pisałam. A ta pozycja należy do naprawdę ciekawych, chociażby z tego powodu, że stosując się do rad podanych przy pierwszym przepisie, spożyłabym moje średnioroczne zużycie alkoholu podczas przygotowywania jednej potrawy. Polecam tą książkę dla wszystkich, którzy w kuchni boją się porażki, szczególnie podczas organizowanych imprez- autorka podchodzi do gotowania bez zadęcia i z dużą ilością luzu, przy okazji do każdego przepisu jest opowiedziana historia z nim w tle, często katastroficzna ;) Plusem tej książki jest to, że pokazuje, jak trudno jest się wybić w mitycznej Ameryce, w zasadzie jest to też trochę pamiętnik i obraz tego, co mogą nam zgotować znajomi podczas imprez. Podczas czytania na przemian śmiałam się i byłam przerażona.
Podsumowując- zróbcie sobie drinka i czytajcie :)

2 komentarze: