poniedziałek, 26 grudnia 2016

Bożonarodzeniowe przemyślenia i spacer....

Myślę, że akurat zwyczaj zażywania nawet umiarkowanego ruchu, to jeden z warunków na przeżycie Świąt w miarę dobrej kondycji- w końcu wieczerza wigilijna sprzyja znacznemu przejedzeniu. Niestety, w ostatnich latach Boże Narodzenie przypomina pogodą Wielkanoc- dzisiaj wracaliśmy do domu przy jedenastu stopniach na plusie! To się bardzo dawno nie zdarzało... Pozytywną stroną tej sytuacji jest to, że w miarę bezpiecznie wracaliśmy do domu. Piszę "w miarę", bo pomimo tego, że wyjechaliśmy tuż przed południem, żeby się nie przejmować prędkością i jechać powoli, to byliśmy mijani przez kilku potencjalnych morderców drogowych. To przerażające, jak szybko zmieniamy przedświąteczną zadumę i życzliwość na nasz codzienny pośpiech, graniczący z lekkomyślnością, a może nawet przekraczający tą granicę. Czy naprawdę wioząc swoje dzieci ze spotkań rodzinnych musimy wyprzedzać inne samochody jadące ok. 100 km/h pod górkę na podwójnej ciągłej linii? Ile razy nam się to uda? I co będziemy czuli, gdy tego szczęścia nam zabraknie? Żeby tego typu zachowanie przynosiło jeszcze wymierne oszczędności czasowe- tymczasem jadąc bezpiecznie spotkaliśmy ten samochód ok. 100 km dalej na światłach... Naprawdę warto ryzykować swoje i cudze życie?
Na osłodę, obiecane zdjęcia spacerowe- ptactwo wodne miało nadzieję, że je nakarmimy, jednak ja wychodzę z założenia, że nie zaczynam dokarmiać, jeśli nie będę mieć możliwości robić tego regularnie, dlatego tym razem towarzystwo obeszło się ze smakiem, poza tym pogoda była taka, że tylko przyczyniłabym się do zanieczyszczenia wody...
I na koniec zamieszczam zdjęcie naszego wigilijnego gościa- to miejscowy kocur wolno-żyjący, który w wigilię i Święta przyszedł w gości i się posilić. W końcu ten okres ma dawać nadzieję nie tylko ludziom, ale i zwierzętom...

2 komentarze:

  1. U nas od paru lat myśli się nad zamianą świąt - w Wielkanoc mamy śnieg, a w Boże Narodzenie deszcz ;) Odnośnie drogowego piractwa podobne przemyślenia towarzyszą i mnie - mamy do pokonania w Święta paręset kilometrów. Staramy się wybierać na przejazd porę z najmniejszym ruchem, ale nie zawsze to się udaje.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas dokładnie to samo- jechaliśmy 300 km w jedną stronę, wyjechaliśmy przed południem (tuż po 11)- i tak niektórym było śpieszno...

    OdpowiedzUsuń