sobota, 24 czerwca 2017

Katy Evans- seria "Manwhore"

To kolejne pozycje z kategorii literatury erotycznej za które się zabrałam. Powiem szczerze, że wzięłam się za ich czytanie z dużymi oczekiwaniami, zachęcona pozytywnymi opiniami. Efekt był taki, że się srogo zawiodłam. Może chwilowo ten rodzaj lektury mi się przejadł, ale ww. trylogia zwyczajnie mnie znudziła. Historia oklepana- on- przystojny i bogaty, super zdolny, pies na baby, ona- nieomalże niewinna biedna dziennikarka w upadającej gazecie, mająca ratować pismaka tworząc demaskatorski artykuł... I jedziemy. Odniosłam realne wrażenie, że autorka serii naprawdę się zmęczyła pisząc te książki- o ile pierwsza część jeszcze ma jakąś historię, to drugiej brak już jakiegokolwiek polotu, trzecia część jest już totalnie zbędna (wystarczy zresztą popatrzeć na ilość stron w kolejnych tomach).
Podsumowując - to książki dla najbardziej gorliwych miłośniczek gatunku, ja wymiękłam i na razie przerzucę się na inne rodzaje literatury. W sumie to jestem ciekawa, czy macie inne odczucia po przeczytaniu tych książek.

środa, 7 czerwca 2017

Telewizor- wróg rodzica.

Dzisiaj poruszę temat, o którym mówi się głośno, ale chyba niewystarczająco, mianowicie, o szkodliwym wpływie telewizji na dzieci, szczególnie te najmłodsze.
Tak wiem, perspektywa jest kusząca- robimy pilotem pstryk- i możemy swobodnie rozwiesić pranie, dokończyć obiad lub zrobić milion innych rzeczy, których nie możemy zrobić przy pragnącym uwagi rodzica maluchu. Tutaj, przyznam się szczerze, trochę zawaliłam sprawę z Moim Małżem- przed moim powrotem do pracy Mała nie oglądała telewizji, bo dość mocno tego pilnowałam- Małż oglądał wiadomości i inne programy, które lubił. Natomiast sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy zaczęłam pracować- Małż znalazł w telewizji (dozwolonej dla grupy wiekowej, w której jest Mała) sposób na zapewnienie sobie pozornego spokoju, a mnie zabrakło konsekwencji, żeby to zatrzymać. Do tego ulegałam, gdy Mała płakała po wyłączeniu telewizora i włączałam jej tą diabelską maszynę.
Ostatnio zaniepokoiłam się, bo Mała przestała bawić się klockami i puzzlami, nie chciała słuchać, gdy czytałam jej bajki, do tego mało mówi. Wybuchowość i rzucanie się na ziemię, gdy tylko coś nie szło po jej myśli, zrzuciliśmy na karb buntu dwulatka.
Jednak w miniony weekend mną zatrzęsło- byłyśmy w parku z Małą i dołączyłyśmy w piaskownicy do, jak się okazało, młodszej o trzy miesiące dziewczynki. Uderzyło mnie to, że mówiła ona pełnymi zdaniami (gdy Mała mówi pojedyncze słowa). Cóż, jeszcze na spacerze zaczęłam robić rachunek sumienia i doszłam do wniosku, że tak być dalej nie może- akurat mam tydzień urlopu, więc mogę Małża przypilnować-postanowiłam, że przy Małej w ogóle nie włączamy telewizora. Pierwszego dnia dwa razy przyniosła mi piloty, ale przyjęła do wiadomości, że telewizor nie działa. Niania została również o całej akcji poinformowana. Mamy teraz środę i efekt po trzech dniach jest taki: Mała wróciła do zabawy klockami i puzzlami, bardzo dużo bawi się językiem i próbuje coś mówić, mogę jej czytać bajki- pięknie słucha- mamy na tapecie "Mary Poppins"- wczoraj przeczytałam jej dwa rozdziały dzisiaj jeden. I jest jeszcze coś, co mnie osobiście zszokowało- od poniedziałku nie było ani jednego ataku złości, do tego Mała jest dużo spokojniejsza- łatwiej zasypia (w poniedziałek usypianie trwało jeszcze pół godziny, wczoraj i dzisiaj Mała po prostu położyła się do łóżka i usnęła, co jej się raczej nie zdarzało).
Po tych trzech dniach oboje z Małżem mamy kaca moralnego- okazało się, że oglądanie telewizji naprawdę źle wpływało na nasze dziecko i dopiero spotkanie z innym maluchem w piaskownicy tak mną wstrząsnęło, że podjęłam właściwe kroki. Na razie chcemy z Małżem około miesiąca poobserwować Małą i przejść się w razie "w" do logopedy i psychologa, żeby ocenić, czy nie narobiliśmy jakichś większych szkód. Póki co- zamieszczam ten post ku przestrodze...

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Emma Chase 'Zniewoleni"

Trzeci tom tej serii, podobnie jak poprzednie- nie jest to pozycja dla kogoś, kto chce przeżyć uniesienia intelektualne, ale nie uważam, żeby to była wada tej książki. Czyta się ją miło, łatwo i przyjemnie, do tego autorka ma naprawdę odważne poczucie humoru.
W zasadzie dla czytelniczek tej serii powinno być dodawane ostrzeżenie- życie seksualne bohaterów to prawdziwa fikcja- facetów będących w stanie odbyć tyle stosunków podczas jednej nocy po prostu nie ma ;) Słaby psychicznie facet mógłby po lekturze tych książek dojść do wniosku, że coś z nim jest nie tak. Od razu napiszę- nie jest, po prostu kobiety są wygranymi w procesie ewolucji, jeśli chodzi o możliwości seksualne ;) Autorka, zdaje się, o tym zapomniała.
Ten tom przybliża nam losy Matthew i Dee-Dee z punktu widzenia faceta- trochę szkoda, bo jestem bardzo ciekawa, co się działo w głowie Dee, która wydaje się postacią nietuzinkową... Trudno, i tak było wesoło i burzliwie, do tego można wyłuskać wiele celnych uwag rzucanych z punktu widzenia faceta. Niemniej jednak- jest to kolejna pozycja do poczytania i pośmiania się podczas wieczoru pod kocykiem.