niedziela, 4 grudnia 2016

Dlaczego moje koty nie wychodzą z domu?

Podejrzewam, że tym postem wsadzę kij w mrowisko ale zaryzykuję. Wyjaśnijmy sobie tylko na starcie- jeśli masz jednego wychodzącego kota lub grupkę kotów o stałym składzie od kilku- kilkunastu lat, ten post będzie się tylko częściowo odnosił do Ciebie. Jeżeli natomiast masz nowego futrzaka co dwa, trzy, cztery lata, bo dzieje mu się krzywda lub ginie bez wieści to wiedz, że czas najwyższy się nad swoim postępowaniem zastanowić, bo tylko kotów szkoda.
Kolejna sprawa do wyjaśnienia- kastrowane koty dożywają 16-20 lat, więc argument, że Twoje koty dożywały ośmiu czy dziesięciu latach, to jak chwalenie się, że człowiek dożył "aż" pięćdziesiątki, czyli wieku zaledwie średniego- to żaden powód do dumy!
Zacznijmy od początku, czyli od tego, że biorąc pod swój dach jakiekolwiek zwierzę, bierzesz na siebie odpowiedzialność za dobrostan tego stworzenia, niezależnie od tego, czy to pies, kot, królik czy patyczak- masz obowiązek zapewnić mu dobre warunki, tak, aby nie czuł głodu i pragnienia, żeby nie cierpiał psychicznie i fizycznie.
Skąd ten przydługi wstęp? Otóż kot jest w naszej kulturze zwierzęciem szczególnym- pewnie tyle samo osób je nienawidzi, co kocha. I tutaj jest pies pogrzebany- ufny, domowy kot jest łatwym celem dla wszelkiej maści zboczeńców, co są gotowi skrzywdzić go za samo bycie kotem. NIC NIE USPRAWIEDLIWIA krzywdzenia zwierząt, jednak to WŁAŚCICIEL odpowiada za bezpieczeństwo swojego zwierzaka. W ciągu kilku ostatnich miesięcy czytałam o kilku przypadkach naprawdę skrajnego bestialstwa wobec kotów- obcinaniu łap i ogona na żywca, strzelaniu z wiatrówki z bliskiej odległości i innych rodzajach tortur. Kotka moich rodziców chodziła z poparzonym paralizatorem nosem- najprawdopodobniej ktoś ją chciał złapać na skórkę (Tak, z kocich futer są produkowane zabawki. Poza tym są jeszcze ludzie, którzy wierzą w lecznicze działanie tej części kota- koleżanka z pracy mojej mamy dowiedziała się, co się stało z jej ukochanym rudym kocurem, gdy zaczęła pomagać starszemu sąsiadowi, który złamał nogę- wyobraźcie sobie, co czuła, gdy starszy pan, mający lekką demencję, z uśmiechem na ustach pokazał jej rudą skórkę i powiedział, że to z jej Rufusa. Tutaj kolejne pytanie- którego kota będą chcieli złapać na skórkę- doświadczonego i zmęczonego życiem dzikusa, czy odkarmionego i zadbanego kota wychodzącego?)
Jeszcze inna sprawa, to samochody. Koty są nieobliczalne z punktu widzenia kierowcy, na szczęście jeszcze nigdy nie potrąciłam żadnego zwierzaka, ale kilka razy byłam bardzo bliska potrącenia właśnie kota- wyskakują w ostatniej chwili prosto pod koła. I tutaj jestem bardzo zdziwiona postępowaniem niektórych właścicieli- o ile mentalności osób mieszkających na wsi trudno się dziwić, bo tam kot spełnia trochę inną rolę, to bardzo mnie zaskoczyła ilość przejechanych kotów na dwupasmówce koło osiedla domków jednorodzinnych w okolicach Poznania. Na bardzo krótkim odcinku (2-3 km?) to było osiem sztuk. Wybaczcie, ale wypuszczanie kota w takim miejscu, to najzwyczajniej w świecie skrajna głupota i nieodpowiedzialność.
Skoro czynnik ludzki mamy omówiony, przejdźmy do kolejnego- zdrowia. Kot wychodzący styka się z wolno żyjącymi pobratymcami. W najlepszym wypadku może złapać od nich pchły, w gorszym, różne choroby zakaźne, może zostać pogryziony i podrapany lub przegoniony ze swojego terenu. Zdziczałe koty są bardziej agresywne, z doświadczenia wiem, że domowe wychodzące mruczki też są bardziej agresywne od tych niewychodzących. Zaznaczam, że koty wolno żyjące są w Polsce chronione- nie można ich krzywdzić, odławiać i płoszyć. Z resztą mają za zadanie tępić gryzonie w miastach. Wielkość ich populacji powinna być kontrolowana przez kastrację części z nich (powiedzmy sobie szczerze- w Polsce jest ich niestety za dużo), zajmują się tym głównie fundacje i TOnZy.
I skoro już mówimy o polowaniu, to wyjaśnijmy sobie jedno, koty polują wyłącznie na gryzonie tylko w idealnym świecie, w praktyce, w miastach co drugi lęg ptaków jest wyjadany przez kota. Nie tylko wolno żyjącego, również tego kochanego mruczka, który śpi całą noc z właścicielem w łóżku. Niestety, coraz więcej się mówi o negatywnym wpływie kotów na populacje ptaków, nie tylko tych pospolitych, ale również chronionych. Pomyśl, że wypuszczając swojego kota przyczyniasz się do zmniejszania się populacji ptaków. Jeszcze jedno, które wiąże się z polowaniem kotów, to fakt, że kot zjadając gryzonie czy ptaki zjada również pasożyty- raz, że wychodzącego kota trzeba co kwartał odrobaczać, dwa, że kot może zarazić się toksoplazmozą- w prawdzie odchody kocie stają się niebezpieczne po trzech dniach w kuwecie, a głównym źródłem zarażenia człowieka jest żywność, jednak warto mieć to na uwadze. Oprócz tego, kot z wycieczek przynosi do domu pchły i kleszcze (pomimo regularnego stosowania kropli zabezpieczających), o ile te pierwsze raczej ludzi nie tykają, to te drugie mogą już być niebezpieczne- w moim najbliższym otoczeniu są obecnie dwie osoby chore na boreliozę, z tego jedna jest leczona w szpitalu zakaźnym...
Pisząc ten post mam świadomość, że nic nie jest białe lub czarne, że są również różne odcienie szarości- w pensjonacie, w którym trzymam kobyłę jedna ze stajennych kotek ma 18 lat i świetnie się trzyma, z kolei jej piętnastoletni syn i drugi, ośmioletni kocur, mają tylko trzy łapy, bo pomimo kastracji, mieli wypadki na wycieczkach poza stajnię, z których ledwo uszli z życiem. Mam również świadomość, że są koty, które źle znoszą zamknięcie, znam również takich ludzi, którzy takim kotom wybudowali woliery, inni chodzą na spacery z kotami na smyczy. Inna sprawa, że trudno jest mi wyobrazić sobie kota, który tak źle znosi zamknięcie- moje dwie kotki wzięte z ulicy na widok otwartych drzwi wejściowych uciekają, pomimo tego, że nie wychodzą już od ośmiu lat. Wyjść jest wiele, od nas tylko zależy, jak poważnie podejdziemy do posiadania kota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz