poniedziałek, 23 stycznia 2017

Afrykarium we Wrocławiu

Wczoraj zrobiliśmy sobie niezapowiedzianą wycieczkę do Wrocławia. Co z tego, że to niecałe 100 km? Mamy wykupione całoroczne karty wstępu i stwierdziliśmy, że skorzystamy z tego, że teraz jest mniej osób w zoo. Jak się okazało, nie oznacza to, że byliśmy w tym obiekcie sami, tak jak w zoo w Oliwie, po prostu mogliśmy wejść do Afrykarium bez kolejki. Niestety, Mała dalej jest na etapie, że chce przede wszystkim sobie jeździć wózkiem, dlatego obeszliśmy obiekt w dość szybkim tempie, co nie zmienia faktu, że jest on zachwycający. I tak zobaczyliśmy więcej niż w czerwcu, bo Mała nie bała się już dużych ryb w akwarium i teraz niektórym się nawet przyglądała. Z kolei mój Małż ogromnie bał się podwodnego tunelu, twierdząc, że ktoś to musiał zaprojektować i policzyć, w związku z czym, na pewno się pomylił i jak szyba pęknie, to się utopimy. Niemniej jednak, mnie osobiście bardzo interesowała flora w tym obiekcie i trochę żałuję, że tylko część z niej jest opisana. Mam nadzieję, że niedługo Mała będzie na tyle spokojna, że będę mogła poczytać o zwierzętach, bo niestety, w zasadzie mi to uniemożliwiła... Za to bardzo podoba mi się to, że mogłam pooglądać ptaki, które spokojnie sobie latają bez klatek i naprawdę świetnie się czują. W każdym razie, gniazd budują od groma. Standardowo, strzeliłam od groma fotek, niektóre z nich wklejam poniżej:
Podsumowując- wypad uważam za bardzo udany, jutro wkleję więcej fotek strzelanych już na zewnątrz :)

2 komentarze: