środa, 16 listopada 2016

I mamy środek tygodnia...

Cóż, dzisiaj zaczynam pozytywnie- mamy już środę, więc jutro jest czwartek czyli mały piątek, krótko rzecz ujmując, zaraz mamy weekend. Poza tym dzisiaj rozwiązał mi się jeden problem w pracy, który szczerze mówiąc, nie dawał mi spać. W prawdzie na jego miejsce pojawiło się dziesięć innych, ale świadczy to tylko i wyłącznie o tym, że moje stanowisko pracy nie jest zbędne. Nie będę się nad tym roztkliwiać...
Kolejna sprawa- mam nową szybę w samochodzie- nie, to nie jest pochodna ubiegłotygodniowej stłuczki, po prostu znowu jednemu z samochodów jadących przede mną wystrzelił kamień spod kół, wydawało się, że bez konsekwencji, po nocnym przymrozku konsekwencja się pojawiła i bardzo szybko rosła w siłę. Czyli nic się nie zmieniło, odkąd przeprowadziłam się na Dolny Śląsk, muszę co dwa lata wymieniać tą nieszczęsną szybę- takie uroki mieszkania w okolicy, gdzie jest od groma piaskowni i dróg w budowie.. Dostałam też druk do opłacenia OC za samochód, pech chciał, że stłuczka zdarzyła mi się przed samym końcem ubezpieczenia i oczywiście składka urosła mi prawie o jedną trzecią...
Wczorajsza niedyspozycja kobyły przeniosła się również na dzisiaj i zaczynam podejrzewać, że problem nie leży we mnie, a pojawiło się coś zdrowotnego- mój zwierzak ewidentnie broni się przed obciążeniem prawej zadniej nogi w galopie, szczególnie w zakrętach. Myślę, że w najbliższych dniach czeka nas konsultacja weterynarza, w prawdzie pewnie zostanę panikarą miesiąca w stajni, ale zachowanie kobyły naprawdę mnie niepokoi... Jeśli to wszystko dodam do kupy, to się okaże, że w tym miesiącu zbankrutuję i skończę marnie na utrzymaniu męża...
Czy ktoś się mi jeszcze dziwi, że na pocieszenie zrobiłam sobie pyszne kurczaki a'la KFC smażone na głębokim tłuszczu i obłędnie pyszne? Inna sprawa, że to była jedyna rzecz, którą mogłam zrobić na szybko i w miarę bez obsługowo, bo Małż chciał iść spać przed pracą i musiałam się zająć Małą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz