wtorek, 11 listopada 2014

Trudne początki...

Początki są zawsze najtrudniejsze, choć życie na dobrą sprawę składa się z samych końców i początków. 
I tak będąc tuż przed trzydziestką, mając wielkie plany i nie do końca uporządkowane życie, zaszłam w ciążę. Jestem już w prawdzie prawie na finiszu (35. tydzień), jednak właśnie teraz mam potrzebę zaczęcia zapisywania tego, co się w moim życiu dzieje i zmienia. A zmienia się wiele - tym bardziej u osób takich jak ja, które mają dużo obowiązków, a mało czasu wolnego i które są z tego stanu rzeczy bardzo zadowolone. W sumie, jak to ujęła moja koleżanka, moje życie było naprawdę fajne- super mąż, stabilna praca, wymarzony koń w pensjonacie i drugi dzierżawiony, trzy koty i królik w domu, do tego zaczynające się starty w WKKW. A oprócz tego mały remoncik mieszkania- takie tam duperele- zaczynany od wymiany stropów i skuwania tynków do cegieł- wszystko robione tylko przez szanownego Męża- pasjonata budownictwa, który ekipy remontowej do domu nie wpuści... I nagle zaskoczenie - ciąża? O kurczę, no tak... Dziecko? Jak najbardziej... Ale to już??? Tak szybko?? Cóż, w sumie młodsza już nie będę, z resztą TERAZ to już nie ma o czym gadać... Czekamy na Księżniczkę i robimy przemeblowanie życia - zaczęło się od oddania dzierżawionego konia właścicielom, mój poszedł w trening pod juniora, remont nabrał tempa, teraz już jestem na zwolnieniu lekarskim, więc wiję gniazdko dla Małej i tylko reszta futrzastego towarzystwa jest niesamowicie szczęśliwa, bo siłą rzeczy, spędzam z nimi więcej czasu :)
Cóż - obraz sytuacji już macie - pozostaje już tylko oficjalnie zacząć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz