piątek, 3 marca 2017

Przygotowania do pożegnania z pieluchą...

Moja Mała ma już ponad dwa lata i dalej jest zapieluchowana. W zasadzie kłóci się to trochę z moją ideą oszczędzania środowiska, bo standardowa pielucha jednorazowa rozkłada się kilkaset lat, a przeciętne dziecko przez okres korzystania z pieluch zużywa ich kilka tysięcy. Dodatkowo przez to, że dziecko nie czuje, że ma mokro pojawia się problem pt. coraz późniejsze kontrolowanie oddawania moczu i kału- ja i moja siostra w wieku Małej nie korzystałyśmy z pieluch od ponad roku. Z resztą słyszałam już opinię pani urolog zajmującej się dziećmi, że wszystko idzie w kierunku korzystania z nich przez całe życie, bo gdy przeoczymy pewien etap, to nauka kontrolowania wydalania nie przychodzi tak łatwo i problemem jest na przykład moczenie się w nocy.
Kilka miesięcy temu moi rodzice kupili Małej nocnik, ale w związku z tym, że cały czas ma komfort suchej pupy (przetrzymać jej absolutnie nie można, bo zaraz się odparza), chyba nie czuje potrzeby kombinowania do czego on służy. Mała pięknie sadza na nim swoje Misie, nawet próbuję jej mówić, że miś na nocniczku robi siusiu i że ona powinna też spróbować, ale próba posadzenia jej na nocniku kończy się płaczem.
Trochę przerażona tym, co się dzieje, postanowiłam spróbować pieluch wielorazowych. Z tego, co się zorientowałam, to są wkłady o różnej chłonności i dlatego kupiłam wkłady bambusowe, które nie odprowadzają tak dobrze wilgoci i dziecko czuje, że ma mokro. Do kupionych przeze mnie otulaczy można też wkładać zwykłe pieluchy tetrowe, więc myślę, że wykorzystam też zapasy, które zrobiłam przed porodem. Mam nadzieję, że dzięki temu zacznie kojarzyć wydalanie z mokrą pieluchą i to będzie pierwszy krok do korzystania z nocnika. Szykuje się więc u mnie pranie na okrągło. Próbowałam przygotować też na zmiany moją Nianię- miała wątpliwości, czy będzie potrafić obsługiwać wielorazówkę- uspokoiłam ją, że obie będziemy się uczyć ;)
W prawdzie wydatek jednorazowy na otulacze, wkłady chłonne, bibułki, worek na brudne pieluchy, olejek z drzewa herbacianego i środek dezynfekujący jest dość wysoki, ale pocieszam się, że to, co najdroższe, zostanie dla drugiego dziecka (będę musiała dokupić bardziej chłonne wkłady), które od samego początku będę prowadzić na wielorazówkach. Tak myślę, że gdyby Mała nie miała takiego komfortu suchej pupy, to łatwiej by mi się wybudzała do karmienia i może udałoby mi się ją karmić wyłącznie piersią (Mała miała konflikt grup głównych, w związku z tym była ospała w pierwszym okresie). Cóż, teraz mogę sobie gdybać po fakcie. Krótko rzecz ujmując- czekamy na paczkę.

2 komentarze:

  1. Używamy wielorazówek prawie od początku :) Póki co jeszcze się nie odpieluchowaliśmy, mam nadzieję, że to pójdzie w miarę sprawnie - na razie mały zaczyna sygnalizować potrzebę toalety (1,5 roku). Dla nas wielkim plusem stosowania wielorazówek jest brak odparzeń (w jednorazówkach, nawet takich "bio" zawsze mamy problemy z pupą). Życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie przyjechał cały sprzęt, czekam aż Mała wróci od niani i zaczynamy walczyć. Musimy to już zrobić, bo Mała ma bardzo ostry mocz- przewijamy ją co ok. 2 godziny, a i tak zdarza się, że ma zaczerwienioną pupę...

    OdpowiedzUsuń