piątek, 10 marca 2017

Pierwsze krosy i przygotowania do sezonu...

Cóż, sezon WKKW zbliża się wielkimi krokami i wczoraj zaliczyłam pierwsze skoki na krosie. Mamy bardzo wczesną wiosnę i konie dalej są wesolutkie. I z tego powodu wczoraj zaliczyłam upadek. Te początkowe wyjazdy zawsze są bogate w niespodzianki- wczoraj akurat kobyła zrobiła bardzo duży skok, a ja, żeby nie złapać jej za pysk, wyrzuciłam rękę do przodu- ona się tego wystraszyła i zaczęła brykać- po chwili byłam na ziemi. Cóż było robić? Wstałam, wsiadłam i skakałam dalej, do pierwszych zawodów zostały dwa tygodnie, mamy więc chwilę czasu, żeby popracować.
Dzisiaj też okułam kobyłę na cztery nogi- na krosy będę musiała jej wkręcać hacele (to takie wypustki do podków), żeby zapobiec ślizganiu się na trawie. Szkoda, że nie mogłam zostać na kowala, jutro będę musiała zabezpieczyć otwory do wkręcania, żeby nie zatkały się błotem. Na pojedyncze przeszkody z wolnego tempa wystarczyły hacele wkręcone do dwóch przednich podków, ale na zawodach jest to niewystarczające i w razie deszczu można za brak haceli zapłacić upadkiem.
Okazało się też, że "wyrosłam" z mojej krosowej kamizelki na kręgosłup, będę musiała więc kupić nową, cóż, jak się nie ma silnej woli, żeby skutecznie schudnąć, to potem ma się wydatki...
Od pewnego czasu czułam, że trochę mi się osłabił wzrok, a że w ubiegłym tygodniu Mała dorwała moje okulary i je niemiłosiernie powyginała poszłam na dobranie nowych szkieł i przy okazji dobrałam też sobie na szczególne okazje (czytaj skoki i zawody) jednodniowe soczewki kontaktowe. Pierwsze wrażenia są ciut przerażające, ale udało mi się po ciężkich bojach założyć i zdjąć szkła. Pomimo mojego lekkiego oporu psychicznego zdecydowałam się na to rozwiązanie, bo wada wzroku przeszkadzała mi już na treningach, teraz już nie będę mieć tego problemu.
Mała jeszcze nie wie, że na zawodach będzie się nią zajmować Moja Mama- Małż jeździ na uczelnię i ma inne zainteresowania, w związku z tym muszę jakoś wybrnąć z tej sytuacji, mam nadzieję, że nic Mamie nie wyskoczy niespodziewanego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz