środa, 8 marca 2017

Dalsze walki ogródkowe...

Od nawału siewek zaczyna mi już brakować miejsca na nowe tacki/ doniczki z nasionami, dlatego podjęłam męską decyzję o przedwczesnym wyrzuceniu do ogródka ubiegłorocznej lawendy i szałwii- miejsce w domu niespecjalnie im służyło i rośliny są w kiepskiej kondycji, a ja w tym roku i tak wyprodukuję sobie nowe w bardziej przemyślany sposób i przede wszystkim wysadzę je do ogrodu o takiej porze, żeby tam zimowały.
Cóż, jak widać, nawet jak padną, nie będzie szkoda.
Za to endywia, rabarbar i melisa kiełkują jak szalone- dzisiaj miałam pierwsze przymiarki do pikowania i mam nadzieję,że będą owocne. Trochę gorzej kiełkują nasiona poziomki. Zastanawiam się skąd się wziął sierpniowy termin docelowego przesadzania na miejsce docelowe rabarbaru- niestety przy takim tempie wzrostu będę musiała wysadzić go szybciej, bo naprawdę już jestem zawalona na maksa...
Ku mojemu zdziwieniu, kiełkuje też jedna z palm daktylowych:
Zobaczymy, czy da radę dalej rosnąć. Jeśli tak, to będę bardzo szczęśliwa- jedną taką palmę wyhodowałam jeszcze jak byłam w przedszkolu, została ona skonsumowana przez królika mojej siostry jak byłam na studiach, ku mojej wielkiej rozpaczy.
A w ogródku wiosna się panoszy, sami zobaczcie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz