sobota, 4 marca 2017

Przednówkowe spacery...

Dzisiaj miałam prawdziwie wiosenną pogodę- szalone 17 stopni na plusie i cudowne słońce- grzechem byłoby nie zabrać Małej na długi spacer. Całe dwie godziny szalałyśmy na placu zabaw, a przy okazji zobaczyłyśmy, co się zmienia w lokalnej przyrodzie i u zwierząt hodowlanych. Myślałam, że taka dawka ruchu zapewni mi chwilę przerwy po południu w postaci śpiącego dziecka- nic z tego, Mała nie spała przez cały dzień i poszła spać po dziewiątej wieczorem. Szalenie podoba mi się to, że szuka kontaktu z innymi dziećmi, mam nadzieję, że ta cecha będzie się u niej rozwijać.
Odnośnie przyrody- udało mi się zrobić zdjęcie parze łabędzi, która osiedliła się na trzcinowisku nieopodal pastwiska- nie jestem pewna, czy to stały zbiornik wodny, ale mam nadzieję, że odchowają młode.
Trochę gorzej poszło mi fotografowanie sierpówek siedzących na śliwie w moim ogrodzie, ale darzę te ptaki taką sympatią, że muszę je wrzucić:
I na koniec zdjęcia koni, powiem szczerze, rzadko zdarza się, żeby w warunkach wolego chowu utrzymano tak dobrą kondycję zwierząt, najczęściej jest tak, że na przednówku konie trochę spadają z masy i odbijają, gdy wyrośnie świeża trawa. Tym, jak widać, nic nie brakuje.
W sumie Mała uwielbia chodzić w te okolice, krzyczy "cześć" do krów i koni, a próba ominięcia tego miejsca kończy się wybuchem płaczu. W sumie takie sytuacje mają miejsce wtedy, gdy jesteśmy z Małżem, bo on uwielbia chodzić wszędzie tam, gdzie my nie lubimy i na odwrót. Cóż, tak bywa wtedy, gdy dobieramy się na zasadzie "przeciwieństwa się przyciągają"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz