środa, 2 września 2015

Kobieta kobiecie wilkiem, czyli dlaczego już teraz zaczęłam myśleć o powrocie do pracy

A nie powinnam, bo urlop macierzyński mam do połowy grudnia plus ponad miesiąc zaległego urlopu wypoczynkowego. Otóż, jak wiadomo, przynajmniej niektóre baby nie mogą egzystować normalnie w wyłącznie babskim towarzystwie. I powiem szczerze- myślałam, że to dotyczy również moich koleżanek z pracy. Myliłam się i to bardzo.W męskim towarzystwie, i to szefa, niektóre wręcz wpadają w amok. Zacznę od początku, czyli historii mojego pójścia na zwolnienie.
Przed pójściem do lekarza grzecznie uprzedziłam Szefa, że już mnie raczej nie będzie- to był 34. tydzień ciąży i kręgosłup zaczął mi odmawiać posłuszeństwa. On się spytał, czy będę chciała wrócić po urlopie macierzyńskim, a ja powiedziałam, że tak. Nawet się ucieszył.
Na zwolnienie poszłam z myślą, że wszystko jest w porządku i mam wyjaśnioną sytuację.
Nasz Szef nie znalazł nikogo na zastępstwo na czas mojej nieobecności. Gdy byłam na L4 znalazł się chłopak, który przyjeżdżał na godziny, gdy on nie mógł, to przyjeżdżał Szef we własnej osobie.I tak miało być do mojego powrotu.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy zadzwoniła do mnie ostatnio koleżanka z pracy i poradziła, żebym zadzwoniła do Szefa, gdyż on jest przekonany, że do tego miejsca pracy już nie wrócę, bo mam załatwioną inną pracę. Nawet została już zatrudniona nowa osoba na moje miejsce.
Powiem szczerze- zbierałam przez dłuższą chwilę szczękę z podłogi.
Zadzwoniłam do Szefa. I cóż się okazało?? Otóż Szef był na zmianach z jedną dziewczyną, typem, który gdy jest za spokojnie w pracy stworzy konflikt. I ta właśnie dziewczyna powiedziała Szefowi, że nie wracam, bo idę do innej pracy. Materiałem na osobny post jest postępowanie Szefa, który zamiast do mnie zadzwonić i wyjaśnić sytuację, zatrudnił kogoś na moje stanowisko. Sprawę sobie wyjaśniliśmy, miejsce dla mnie u Szefa zawsze będzie. Uff. Świetnie. Mam spokój.
Chyba w snach.
I w ubiegłym tygodniu znowu telefon. Od kierowniczki. Bo jej jest w zasadzie głupio, bo zadzwoniła do niej koleżanka, która szuka osoby z moim wykształceniem i świetnym podejściem do klienta i tak się stało, że bez mojej wiedzy podała tej koleżance mój numer. Co tam, że nawet, gdybym chciała zmienić pracę, to mając roczne dziecko nikt normalny nie decyduje się na dojazdy 50 kilometrów w jedną stronę. Ona jest taka dobra i mnie poleciła.
I teraz dopiero zaczęłam się zastanawiać, dlaczego te kobiety chcą się mnie pozbyć? To przez dziecko? O co chodzi?? Młoda matka to aż taki ciężar dla współpracowników? Każda z nich przecież rodziła i wychowywała malucha...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz