środa, 7 czerwca 2017

Telewizor- wróg rodzica.

Dzisiaj poruszę temat, o którym mówi się głośno, ale chyba niewystarczająco, mianowicie, o szkodliwym wpływie telewizji na dzieci, szczególnie te najmłodsze.
Tak wiem, perspektywa jest kusząca- robimy pilotem pstryk- i możemy swobodnie rozwiesić pranie, dokończyć obiad lub zrobić milion innych rzeczy, których nie możemy zrobić przy pragnącym uwagi rodzica maluchu. Tutaj, przyznam się szczerze, trochę zawaliłam sprawę z Moim Małżem- przed moim powrotem do pracy Mała nie oglądała telewizji, bo dość mocno tego pilnowałam- Małż oglądał wiadomości i inne programy, które lubił. Natomiast sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy zaczęłam pracować- Małż znalazł w telewizji (dozwolonej dla grupy wiekowej, w której jest Mała) sposób na zapewnienie sobie pozornego spokoju, a mnie zabrakło konsekwencji, żeby to zatrzymać. Do tego ulegałam, gdy Mała płakała po wyłączeniu telewizora i włączałam jej tą diabelską maszynę.
Ostatnio zaniepokoiłam się, bo Mała przestała bawić się klockami i puzzlami, nie chciała słuchać, gdy czytałam jej bajki, do tego mało mówi. Wybuchowość i rzucanie się na ziemię, gdy tylko coś nie szło po jej myśli, zrzuciliśmy na karb buntu dwulatka.
Jednak w miniony weekend mną zatrzęsło- byłyśmy w parku z Małą i dołączyłyśmy w piaskownicy do, jak się okazało, młodszej o trzy miesiące dziewczynki. Uderzyło mnie to, że mówiła ona pełnymi zdaniami (gdy Mała mówi pojedyncze słowa). Cóż, jeszcze na spacerze zaczęłam robić rachunek sumienia i doszłam do wniosku, że tak być dalej nie może- akurat mam tydzień urlopu, więc mogę Małża przypilnować-postanowiłam, że przy Małej w ogóle nie włączamy telewizora. Pierwszego dnia dwa razy przyniosła mi piloty, ale przyjęła do wiadomości, że telewizor nie działa. Niania została również o całej akcji poinformowana. Mamy teraz środę i efekt po trzech dniach jest taki: Mała wróciła do zabawy klockami i puzzlami, bardzo dużo bawi się językiem i próbuje coś mówić, mogę jej czytać bajki- pięknie słucha- mamy na tapecie "Mary Poppins"- wczoraj przeczytałam jej dwa rozdziały dzisiaj jeden. I jest jeszcze coś, co mnie osobiście zszokowało- od poniedziałku nie było ani jednego ataku złości, do tego Mała jest dużo spokojniejsza- łatwiej zasypia (w poniedziałek usypianie trwało jeszcze pół godziny, wczoraj i dzisiaj Mała po prostu położyła się do łóżka i usnęła, co jej się raczej nie zdarzało).
Po tych trzech dniach oboje z Małżem mamy kaca moralnego- okazało się, że oglądanie telewizji naprawdę źle wpływało na nasze dziecko i dopiero spotkanie z innym maluchem w piaskownicy tak mną wstrząsnęło, że podjęłam właściwe kroki. Na razie chcemy z Małżem około miesiąca poobserwować Małą i przejść się w razie "w" do logopedy i psychologa, żeby ocenić, czy nie narobiliśmy jakichś większych szkód. Póki co- zamieszczam ten post ku przestrodze...

1 komentarz:

  1. Z tą telewizją to trzeba bardzo ostrożnie... Ja pozwalam mojemu dziecku na oglądanie bajek, które są odpowiednie do jego wieku. Mój 3 letni synek ogląda Tomka i przyjaciół oraz Binga. On doskonale wie, że po "jego" bajeczkach TV jest wyłączony i zajmujemy się sobą hehe :-D

    OdpowiedzUsuń